poniedziałek, 7 marca 2016

#7 Wyznania kasjerki - szał przedświąteczny

Ponieważ powolnym krokiem zbliżają się kolejne święta chcę poruszyć bardzo ważną kwestię. Otóż za każdym razem gdy nadchodzą dni, kiedy i my kasjerzy mamy wolne tak jak reszta ludzkości to pojawia się wielka fala nienawiści. Problemem jest to, że nagle ostatniego dnia sklepy są krócej otwarte, jest dużo klientów co się równa wielkim kolejką przy kasie i nie zawsze znajdzie się to czego się szuka. Jednym słowem kumulacja złośliwości i nienawiści do pracowników. Oczywiście w internecie znajdą się zarzuty jakim prawem zamykamy sklepy na kilka dni, jeśli żywność jest nam ciągle potrzebna. W końcu na święta zjeżdża się rodzinka i wiadomo zaczyna brakować jedzenia gdy gruby wujek Henio pochłania posiłki razem z talerzami. Nagle okazuje się, że tak niedoceniani kasjerzy są niemalże ważni jak ratownicy na pogotowiu!



No dobra... Będę szczera, że i ze mnie sączy się jad gdy tylko myślę o zbliżającej się Wielkanocy, a moja notka nie będzie bezstronna. Jednak chcę pokazać co się w ogóle dzieje na tym sklepie gdy wszyscy robią zakupy na ostatnią chwilę. A tym bardziej co myślimy gdy co druga osoba mówi nam, że co my odwalamy z tym wolnym. Jestem osobą wyrozumiałą i zacisnę zęby, gdy ktoś mnie wkurzy ale podczas takiego ruchu jak w dzień przed świętami to nerwy każdemu puszczają.
Wracając do tematu święta są najgorszym okresem w handlu z kilku powodów. Po pierwsze terminy! Nagle trzeba sprawdzać je o kilka dni do przodu niż normalnie i wyprzedać póki są ludzie na sklepie! Tym samym już na kilka dni przed zamknięciem sklepu mamy więcej na głowie, ponieważ im wcześniej zaczniemy tym większe prawdopodobieństwo pozbycia się towaru. Ja po prostu kocham robić przeceny, kiedy w głowie latają mi procenty i mówią "zwariowałaś, przecież 50% z 6 zł to nie jest 3 zł!". Tak. O tym jak się nazywam nie pamiętam i chyba tylko plakietka z imieniem mnie ratuje.



Drugi powód to cholerne dostawy. W końcu firma dobrze wie, że i tak największy szał będzie dzień przed zamknięciem więc trzeba dużo towaru sprowadzić, ponieważ klienci będą kupować co leci. Jeśli ktoś myślał, że sklepy są wspaniałomyślne dla klienta i zrobią wszystko by był zadowolony to mam nadzieję, że zszedł na ziemię. Dla dużych koncernów liczą się jedynie utargi jakie wpadają do kasy, więc kiedy nagle wszyscy pracownicy są na stanowiskach i obsługują klientów to równa się to sporemu zyskowi. A zwłaszcza, gdy "przypadkowo" przywiozą droższy towar zamiast tego tańszego to nic się nie stanie. W końcu gdzie indziej zrobią zakupy? A my biedni pracownicy biegamy jak mrówki w mrowisku i musimy to wszystko wyłożyć na półkę. Pomijając poboczne obowiązki jak bycie wsparciem na linii kas.

Bo nawet odsuwanie się na krześle z pośpiechu może źle się skończyć...

Po trzecie idiotyzm klientów. To co czasami usłyszę lub zobaczę zasługuje na osobną notkę, ale do jasnej anielki jak nie można zobaczyć ceny produktu, która wisi nad nim na dużej kartce formatu A4 z wielką, pogrubioną czcionką? No i oczywiście przekonanie, że jak siedzę na kasie to wiem ile kosztuje coś czego klient nie widział i ile tego mam na stanie. Tak. Bo siedząc kilka godzin na kasie wiem ile kosztuje szczoteczka do zębów oraz dobrze pamiętam ile towaru mam jeszcze na magazynie i gdzie leży. Co tam, że asortyment sklepu jest liczony w tysiącach produktów! Ja wszystko pamiętam... Dobra na samo wspomnienie takich pytań ciśnienie mi skoczyło...

No i na koniec wypowiem się na temat tego, że sklepy nie powinny być zamykane.
Drodzy zwolennicy otwartych sklepów w święta... Olejcie spotkanie z rodziną i idźcie do pracy, a wtedy porozmawiamy o waszych argumentach i przekonaniach.*

_______
*Przepraszam za ironię i sącząca się miejscami złość. Po prostu tak bardzo kocham święta....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz i obserwacja motywuje mnie do dalszego pisania :'D
Pozostaw po sobie ślad a na pewno Cię odwiedzę i także coś po sobie zostawię. c: