piątek, 10 czerwca 2016

#20 Dalsza walka z oznakami starzenia z Moistfull Collagen od Etude House.

Jak nie od dziś wiadomo jestem fanką wszystkiego co ma zapobiec oznakom starzenia, w końcu lepiej wcześniej nim zapobiegać by na starość nie musieć z nimi walczyć. Dlatego postanowiłam zainwestować w kilka produktów czołowej serii mojej ulubionej firmy Etude House. Linia Moistfull Collagen jest jedną z najbardziej znanych i lubianych w Korei, więc niczym dziwnym nie powinno być, że skusiłam się na dwa cudeńka - Sleeping Pack (maska na noc) oraz emulsję. Skąd to zamiłowanie do Moistfull Collagen? To postaram się wam wytłumaczyć.



Sleeping Pack



Słowo od producenta:

 Małe cząstki super kolagenu i wody z Baobabu uśpione w opakowaniu Moistfull Collagen, nieustannie dostarczają nawilżenie i pozostawiają skórę z uczuciem jędrności. 
 Żel nawilżający jest jak krople wody, orzeźwia i nie zapycha. Sleeping Pack pozostawia skórę bardzo nawilżoną aż do rana. 




Skład

Water, Hydrolyzed Collagen, Butylene Glycol, Adansonia Digitata Fruit Extract, Cyclopentasiloxane, Alcohol, Glycerin, Cyclohexasiloxane, Trehalose, Adansonia Digitata Seed Oil, Dimethicone, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer, Dimethiconol, Beta-Glucan, Stearyl Behenate, Glyceryl Caprylate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/Vp Copolymer, Ethylhexylglycerin, Inulin Lauryl Carbamate, Carbomer, Poloxamer 407, Polyglyceryl-3 Methylglucose Distearate, Polysorbate 20, Propanediol, Phytantriol, Hydroxypropyl Bispalmitamide Mea, Tromethamine, Disodium Edta, Phenoxyethanol, Fragrance.


Moja opinia

Stosuje maskę zgodnie z zaleceniami producenta czyli nakładam jako ostatni etap wieczornej pielęgnacji tuż przed spaniem, a rano po przebudzeniu zmywam letnią wodą. Jak na początku uważałam, że podczas snu cała maska wyląduje na poduszce to mile się zaskoczyłam. Już parę minut po nałożeniu większość produktu wchłonęła się w skórę, więc jedynie mogłam zetrzeć niewielką warstwę podczas mojego wiercenia się w łóżku. Gdy rano się obudziłam i przemyłam twarz ciągle wyczuwałam nawilżenie do tego tą wspaniałą gładkość. Po prostu obudziłam się z uczuciem jakbym była młodym bogiem.  Do tego muszę dodać, że widząc w składzie alkohol przez chwilę się obawiałam, że będzie to nieudany zakup (jak wiadomo moja cera nie lubi się z procentami) ale na moje szczęście nie wystąpiło żadne podrażnienie! Jednak niestety nie dostrzegłam tak bardzo obiecanej jędrności, jednak myślę, że do zakończenia opakowania w końcu się pojawi. Kolejnym minusem jest brak szpatułki przez co nakładanie jej staje się niehigieniczne i wszelkie brudy (zwłaszcza sierść mojego psa) lubią do niej wpadać.

Emulsja



Słowo od producenta

 Małe cząstki super kolagenu i wody z Baobabu uśpione w opakowaniu Moistfull Collagen, nieustannie dostarczają nawilżenie i pozostawiają skórę z uczuciem jędrności. 
Moistfull Collagen Emulsja ma lekką konsystencję, ale całe nawilżenie i składniki przylegają do skóry za pomocą flimu, który je utrzymuje. 



Skład

Water, Hydrolyzed Collagen, Butylene Glycol, Adansonia Digitata Fruit Extract, Glycerin, Pentaerythrityl Tetraethylhexanoate, Cyclopentasiloxane, Hydrogenated Poly(C6-14 Olefin), Polysorbate 60, Cyclohexasiloxane, Adansonia Digitata Seed Oil, Hydrogenated Vegetable Oil, Glyceryl Stearate, Dimethiconol, Cetearyl Alcohol, Sorbitan Stearate, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/Vp Copolymer, Ethylhexylglycerin, Alcohol, Carbomer, Tromethamine, Poloxamer 407, Peg-100 Stearate, Phytantriol, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Phenoxyethanol, Disodium Edta, Fragrance



Moja opinia

Według zaleceń producenta emulsję powinno się nakładać odpowiednią ilość produktu od środka na zewnątrz wykonując przy tym masaż a później "obrócić" na lewą stronę by powstał film. Jakkolwiek to komicznie brzmi chodzi po prostu o to by przejechać dłonią od zewnętrznej strony do środka. Przyznam, że jest to treściwy kosmetyk, który chce tak samo wychodzić jak ketchup od Heinz'a. Czyli im bardziej się męczysz by wypłynął to tym bardziej tego nie chce zrobić. Ma on bardzo wodną konsystencję przez co trudno jest nałożyć "odpowiednią ilość". Jednak wracając do samej emulsji jest tak nasycona, że używam jej tylko w wieczornym rytuale, ponieważ po prostu makijaż się na niej nie utrzymywał. Skóra dostaje taką dawkę składników odżywczych i nawilżenia, że jest to kosmetyk tylko na noc. Przed zakupem uważałam, że to będzie strzał w dziesiątkę jednak niestety nie jest to kosmetyk jaki bym chciała. Efekty ma nieziemskie, ponieważ czuć to nawilżenie skóry ale poszukiwałam czegoś na dzień.

Podsumowując

Jestem zadowolona z zakupu tych dwóch produktów od Etude House, ponieważ odczuwam rzeczywistą poprawę nawilżenia mojej cery. Przecież odpowiednie nawilżenie i nawodnienie skóry jest jednym z sposobów walki z oznakami starzenia! Jak jestem w pełni zadowolona z maski (pomijając niehigieniczne nakładanie) to z emulsji tylko w połowie. Jest to wspaniała linia jednak moim zdaniem nastawiona na wieczorny rytuał, gdzie w ciągu dnia także chcę zadbać by poziom nawilżenia i nawodnienia był odpowiedni. Chociaż muszę przyznać, że na pewno Moistfull Collagen się nie zmarnuje ponieważ jest idealny na lato gdy skóra jest narażona na wysuszenie przez ciepłe powietrze i słońce (plus w moim wypadku wiatr halny w górach). Może troszkę jedynie spadło moje zafascynowanie Etude House, ale mimo to dalej jest to moja ulubiona koreańska firma na rynku kosmetycznym.

Pozdrowienia z gór :*

Przy okazji przypominam o rozdaniu bloga KLIK
poniedziałek, 6 czerwca 2016

#19 Pierwsze rozdanie bloga

Po długich namysłach postanowiłam zorganizować rozdanie na moim blogu. A może raczej powinnam napisać, że po długim myśleniu co by tutaj rozdać. Miałam tysiące myśli na minutę, ale przecież nie mogę dać czegoś co nie jest sprawdzone. Więc tym sposobem usiadłam przed moją kosmetyczką i przyglądałam się jej zawartości. Tym sposobem wyłoniłam zwycięzców, którzy mogą zawitać u was w kosmetyczce a są to:



Zestaw trzech kremów BB o pojemności 7 g od Skin79 (pisałam o nich tutaj)
Żel do demakijażu od Purito (*klik*)
Zestaw maseczek w płachcie od Skin79 + Secret Key
Urocza szminka od Tony Moly

Co zrobić by wziąć udział w losowaniu?

Wystarczy, że zobserwujesz mój blog i uzupełnisz poniższy formularz, który wyślesz w komentarzu. Każde dodatkowe spełnienie wymogu dodaje jeden głos do puli. 

Formularz zgłoszeniowy:

1. Obserwuję bloga jako (twój nick)
2. Lubię fanpage na facebooku jako (Imię i pierwsza litera nazwiska) 
3. Obserwuję Instagrama jako (nick)
4. Banner tak/nie (podaj link do twojego bloga)
5. (mój adres e-mail)

Do kiedy trwa rozdanie?

Zgłoszenia będę przyjmować do 30 czerwca, a wyniki powinny pojawić się do tygodnia.


Banner


Instagram

Facebook


sobota, 4 czerwca 2016

#18 Wyznania kasjerki - "To że Ciebie obsługuje nie oznacza, że jestem gorszego sortu"

Dzisiaj będzie trochę na poważnie, ponieważ chcę poruszyć temat chorej logiki naszego społeczeństwa. Otóż chodzi o bardzo prosty problem - traktowanie obsługujących ich ludzi. Może i jest to ciągle wałkowany temat jednak jeśli nie widać efektów to i mi nie zaszkodzi o nim napisać. Dodam, że ten post pisałam bardzo długo ponieważ mimo wszytko jest to drażliwy temat, a ja sama ofiara takiego zachowania nie chciałam zbyt emocjonalnie podchodzić do tego wszystkiego.

Zacznijmy od tego, że ja sama w handlu pracuję od trzech lat i mam bezpośrednią styczność z klientami. A to oznacza, że to właśnie moja osoba jest tą pierwszą, którą spotyka klient. Generalnie wymogi w obsłudze klienta nie są małe, ponieważ od naszego zachowania zależy jak konsument zapamięta sklep/restauracje/bar/itd i czy będzie chciał wrócić. Gdy odbywałam pierwsze szkolenie co chwilę zwracano mi uwagę na wysoki POK (Poziom Obsługi Klienta), który muszę spełnić. Jednak to nie usprawiedliwia niektórych zachowań ludzi! Owszem do moich obowiązków należy zapewnienie komfortowej i życzliwej obsługi, ale to działa w dwie strony. Bądźmy ze sobą szczerzy, ale czy nie przydarzyło wam się zobaczyć jak gburowaty klient wyżywa się na kelnerze czy kasjerce? Bo ja jestem pewna, że każdy z was nie raz był świadkiem takiej sytuacji i zapewne niestety nie po raz ostatni. Wynika to z przekonania, że jeśli ten ktoś mnie kasuje to oznacza, że jest gorszy i mogę robić co chcę - w końcu za to im płacą. Jednak często zapominają, że gdyby nie my to mogliby klamkę pocałować. Tak samo jak inni wstajemy do pracy i wykonujemy swoje obowiązki, więc dlaczego mamy być gorsi od biurokraty? Owszem są to inne zarobki, ale jesteśmy tak samo ważni. W końcu kto jak nie sprzedawca skasuje zakupy? Albo gdyby zabrakło kelnerów to jakie byłoby zamieszanie w restauracjach? Tak samo jest ze sprzątaczkami, w końcu nikt by nie chciał wejść na przykład do brudnej toalety, gdzie ze śmietnika wypadają śmieci. Dopiero gdyby tych wszystkich szarych ludków zabrakło okazało się jak bez nich życie jest trudne.



Jednak i tak na każdym kroku "lepsi" ludzie starają się udowodnić, że jesteśmy nikim. Stawiam, że w ten sposób się dowartościują, w końcu nic tak nie podbudowuje ego jak wyżycie się na kelnerze. W końcu to jego wina, że potrawa nie jest smaczna albo kotlet jest zbyt przysmażony. Tak, bo to kelner gotuje i to musi być jego wina. Albo jeśli na kasę weszła zła cena to oczywiście zawiniła kasjerka. W końcu po co się przejmować specjalnymi systemami na kasach i kodami kreskowymi. To wszystko jest winą obsługi! Nawet to, że ma się zły humor, pokłóciło się z żoną, szef w pracy dał popalić - przecież są pod ręką i nic nie mogą zrobić gdy na nich krzyczę. Ja sama osobiście uodporniłam się na słowa klientów, w końcu nie mogę brać ich do siebie. Jednak czasami tak podnoszą ciśnienie, że sięgam po ciężkie środki i z radością obserwuję ich reakcję. Wyobraźcie sobie 25 Maja - następny dzień jest świętem więc sklepy są wtedy zamknięte. Pojawia się klientka, która na samym wejściu krzyczy na mnie, że stojak z gumami jej przeszkadza. Na nic zdają się wytłumaczenia, że to nie ja go stawiałam w takim miejscu tylko tego zażyczył sobie Kierownik Regionalny. Jedyne co potrafiła to wytykać mi, że robiąc zakupy w sklepie ma prawo poczuć się jak u siebie, że mam z uśmiechem na ustach ja witać i przyjmować wszelkie obelgi, że wszystko ma być pod nią. Kolejka przy kasie ciągle rosła a Pani dalej na mnie krzyczała gdy kasowałam jej zakupy. Więc wyobraźcie sobie jej minę gdy wstałam z krzesła i z uśmiechem powiedziałam "A ja mam prawo by nikt mnie nie poniżał, więc szybka decyzja - albo Pani się uspokoi i mnie przeprosi albo zostawi zakupy i przeprosi pozostałych klientów, że zablokowała Pani kolejkę". Owszem usłyszałam jaka to jestem nie wychowana, jednak jak się okazało miałam rację i mimo rozmowy z Kierownikiem niemiła klientka musiała opuścić sklep bez zakupów. Opisuję tę sytuację by pokazać, że i my mamy swoje prawa więc lepiej nie wkurzać i poniżać obsługi.

Nie zaprzeczę, że czasami popełniamy błędy jak np. kilkukrotne skasowanie jednego produktu czy podanie złego zamówienia. Jednak z moich obserwacji wynika, że wtedy bez problemu się do tego przyznajemy niż w porównaniu do wymyślonego zarzuty gburowatego klienta. Jednak są sytuacje gdzie nie ponosimy winy lecz ciągle się nam za nie obrywa. Dlatego mam jedną prośbę - gdy denerwujesz się w kolejce podczas zakupów pomyśl, że może jest zbyt mało pracowników, albo w końcu któryś z nich poszedł na przerwę. Gdy niecierpliwisz się w restauracji ponieważ ciągle nie ma twojego posiłku to rozejrzyj się - może jest tylko dwóch kelnerów, którzy robią wszystko by wyrobić się z pracą. Zamiast pokazywać swoje niezadowolenie to uśmiechnij się, a na nowo podbudujesz naszą wiarę w ludzi, która z dłuższym stażem pracy zaczyna zanikać. Naprawdę ale okazanie zrozumienia jest coraz rzadziej spotykane a daje nam ono siłę na dalszą pracę i piszę to ja - kasjerka z trzyletnim stażem pracy.